Smutek
Jest takie miejsce we mnie, gdzie mieszka smutek. Od kilku
dni odwiedzam je. Mieszka w brzuchu.
I znów powrócę do czasów dzieciństwa. Który to już raz na tym
blogu. Nie idzie jednak inaczej. Bo ten
smutek, to część mojego życia.
Dzisiaj dziecko narysowało nasza rodzinę. Zaległe zadanie
domowe. Przyglądałem się mu z wielka radością, wszyscy uśmiechnięci. Jaka ulga,
że tak nas wszystkich radośnie postrzega. Gdybym ja, jako dziecko narysował moją rodzinę, było
by to morze smutku.
Co mam zrobić z tym „smutkiem”?.
Siedzę w Modlitwie Głębi nieruchomo jak skała, a z oczu
kapią mi łzy i czekam kiedy wybije 25 minuta siedzenia, abym mógł wstać i dorwać
się do czekolady. Rozpłynie się w moich ustach i ukoi mnie na chwilę. Wracam
jednak do siedzenia w ciszy, bo nie mam innego pomysłu, jak go doświadczyć
jeszcze raz świadomie i z pełną odpowiedzialnością pozwolić mu się wypalić, bo
w głębi serca wiem, że nie przeżyłem go do końca.
I to tyle.
Refleksja:
Dzisiaj byłem na grobach. Jutro nie pójdę. Zapalę świeczkę
na naszym cmentarzu za wszystkich zmarłych. Za rodziców, żonę i teściową
zapaliłem dzisiaj.
Te moje odwiedzenie grobów w tym roku były inne niż poprzednie. Nad grobami zatopiłem się w ciszy, słuchając serca. A w nim był smutek, że już nie spojrzę im w oczy i nie wypowiem- przepraszam i kocham.
Te moje odwiedzenie grobów w tym roku były inne niż poprzednie. Nad grobami zatopiłem się w ciszy, słuchając serca. A w nim był smutek, że już nie spojrzę im w oczy i nie wypowiem- przepraszam i kocham.
Komentarze
Prześlij komentarz