Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

Ostrzeżenie.

Pragnę w tym wpisie podzielić się moimi obserwacjami zmian, jakie zadziały się w moim życiu odkąd pierwszy raz usiadłem do Modlitwy Głębi. Być może, pozwoli to osobą praktykującym medytacje chrześcijańską, lub jakąkolwiek formę modlitwy kontemplacyjnej na zweryfikowanie własnych przemyśleń i doświadczeń na własnej drodze. A nowe osoby zaczynające przygodę z taką modlitwą, albo rozgrzeje to do intensywniejszej praktyki, albo też zniechęci, co czasem się zdarza.  Podstawową zmianą jaka zadziała się we mnie to zrozumienie, ze nie jestem wyobrażeniami o sobie i wszelakimi pojęciami wypływającymi z myśli na własny temat. Nie jest to przyjemne doświadczenie, bo cała koncepcja mnie samego legła w gruzach. Przez kilka tygodni chodziłem jak pomyleniec, nie wiedząc, o co chodzi w moim życiu. Szczególnie dotyczyło to planów związanych z przyszłością. Stały się bez znaczenia.  Pamiętam ogromne przerażenie przed momentem uzmysłowienia sobie tego. A potem przyszła ogromna ulga i poczucie, że je

Cierpienie, ach to cierpienie.

Mijają kolejne miesiące mojej codziennej praktyki Modlitwy Głębi. Jeśli mógłbym się cofnąć w czasie, to nigdy nie przypuszczałbym, że z takim zapałem oddam się temu codziennemu trwaniu w ciszy. Skąd bierze się we mnie ta determinacja stawania wcześnie rano i zasiadania do tej najprostszej w swojej konstrukcji modlitwy? Co kieruje moja uwagę, aby o niej pamiętać na co dzień? Jestem przekonany, że tym czymś jest moje cierpienie. Zawsze mi towarzyszyło. Na różne sposoby starałem się go nie odczuwać, szukając znieczulaczy lub zapychając je kreowaniem rzeczywistości, która w moim rozumieniu mnie od niego wyzwoli. No i z pełną odpowiedzialnością napiszę- nie udało się. Co ciekawe, wszyscy praktykujący ową modlitwę, z którymi rozmawiałem również mają dość poczucia cierpienia, dlatego siadają do niej. Po dłuższym czasie praktykowania- około pół roku czasu, jak pisze św. Teresa z Avilla pojawia się w sercu człowieka zrozumienie, czym owo cierpienie jest. U mnie było to zrozumienie, iż rany