Posty

Wyświetlanie postów z 2018

Żyję.

Nadal siedzę codziennie w Modlitwie Głębi. Mija właśnie 2 lata, od kiedy pierwszy raz spróbowałem tego rodzaju modlitwy. Początki były trudne. Pisze o nich we wcześniejszych wpisach. Dzisiaj smakuje wyśmienicie. Z biegiem mijających miesięcy dojrzewała ta modlitwa we mnie jak wino. Od fermentu, czyli całego bagna nagromadzonego i stłumionego we mnie, w środku, do aromatu pieszczącego zmysły. Teraz siedzę jak skała i rozkoszuje się rzeczywistością. Nieporuszony, jestem świadkiem tego, co dzieje się w moim ciele, na przemian z smakując aromatu powietrza, jakie mnie otacza. To taki romans z rzeczywistością. Siedzisz i rozkoszujesz się świadomością przestrzeni. To swego rodzaju nagroda za wierność codziennego siadania do trwania w ciszy. I nie trzeba nic, to wystarczy.   A jeszcze tak niedawno leżałem obolały walcząc ze śmiertelną chorobą. Czasem ciarki mnie przechodzą, jak sobie pomyślę, ile cierpienia doświadczyłem przez okres choroby. Czyż życie nie potrafi zaskakiwać?