Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2017

Bóg mnie kocha.

Czasem warto z księdzem porozmawiać na luźne tematy. Choćby po to, aby dowiedzieć się od niego, że większość ludzi posiada w umyśle obraz Boga dokładnie taki, jak własnych rodziców. Często zdarza mi się przejeżdżać obok kościoła, gdzie widuje napis: ”Bóg Cię kocha” i tak sobie myślę- fajnie. Jednak, co pomyśli sobie człowiek który miał „toksycznych rodziców”, którzy wychowywali go w poczuciu powinności, zakazów, nakazów. I tu już ta dobra nowina w wyobraźni tego człowieka mocno się komplikuje. Współczuję wszystkim głoszącym miłość Boga tym, co mieli niefajnych rodziców. Ale do rzeczy. Nie o wyobrażeniach Boga chcę napisać. O kartce papieru dzisiaj będzie. Pamiętam dni wywiadówek w szkole podstawowej. To był zawsze dzień trwogi dla mnie. Z góry wiedziałem, ze dostanę w skórę pasem od ojca. Pamiętam również co czułem, dostając te baty- nienawiść i złość. Zamiast tego co potrzebowałem, jako małe dziecko- poświęcenia czasu, docenienia, przytulenia i pokazania jak mam się uczyć

Sens wiary.

Coraz częściej łapie się na myśli, że fajnie jest nosić ze sobą poczucie obecności Boga w codziennym życiu. Nie tylko nosić, ale i zgłębiać tą obecność w doświadczeniach życiowych i relacjach z innymi ludżmi. Te doświadczenia nasuwają mi kolejną myśl: jakże ubogim człowiekiem byłem przez lata, kiedy zmagałem się z własnymi urojeniami na tematy bliskie życiu. A teraz taka niespodzianka. Zachciało mi się żyć. I nieważne są problemy, moje upadki i zwątpienia. W głębi serca wiem, że są po to, aby mi coś dały, abym w nich wzrastał poprzez zrozumienie, że wszystko sprowadza się do prostoty trwania w obecności miłości Boga, która mnie otacza zewsząd. I tak za każdym razem, kiedy doświadczam cierpienia mentalnego, wracam do owej obecności z sobą, w tym, który jest tu i teraz i cos się we mnie zmienia. I tak sobie dzisiaj leżę targany smutkami ostatnich doświadczeń życiowych i nagle w tej obecności pojawia mi się w głowie myśl: nikt mnie nie kocha. Gdy uświadomiłem sobie, jakie znaczenie t

Nudy, ach te nudy.

Jakiś czas temu miałem przyjemność uczestniczyć we Mszy świętej, na której kazanie wygłosił pewien Oblat. A, że był młodym duchownym, zapał z niego bil na wszystkich wiernych. W pewnym momencie opowiada historię, w której rozmawiał z młodym człowiekiem na temat wiary. Młodzieniec nie polemizował z duchownym czy warto czy nie warto wierzyć. Natomiast stwierdził, iż nie chodzi do kościoła, bo w kościele jest nudno! Oblata zatkało,. W głębi serca zgodził się z nim. Chciał jednak jakoś zachęcić młodego człowieka do szerszego spojrzenia na korzyści płynące z uczestnictwa w nabożeństwach. Zrezygnował. Tu zakończył opowiastkę i zaczął opowiadać i swoich wyprawach z młodzieżą, gdzie w trakcie podróży wplatał w nie przypowieści z Pisma Świętego. A, że odbył tych wycieczek rowerowych sporo, to i sporo młodych ludzi zaraził zgłębianiem sensu wiary. Wczoraj zabrałem się za zgłębianie książki, jaką mi podarowano, o wyniosłym tytule „Oddychać Imieniem” Benedyktyna Maksymiliana Nawary. Przyznam,

Bezpiecznie jest kochać siebie.

Wpadł mi niedawno w ręce artykuł Artura, którego poznałem na jednym z odosobnień praktyki Modlitwy Ciszy w Rycerce Górnej. Owa rozprawka na temat miłości do samego siebie jest dla mnie na czasie. Ostatnio zmagam się z tematem kochania siebie samego. Po mojej przygodzie zaprzyjaźnienia się z rakieta tenisową, opisywaną w wcześniejszym wpisie, bardziej rozumiem to, co 20 lat temu powiedział mi mój psychoterapeuta. Poprosił mnie, abym napisał mu coś o sobie. Żwawo się za to zabrałem i bez wymyślania napisałem kilkanaście zdań o sobie samym. Po przeczytaniu ów „chłopina” stwierdził, iż boję się kochać siebie.Wow!!! Tyle pamiętam. Nie sądzę, abym wtedy pojął, o co mu chodziło. Człowiek ten również nie bardzo chciał mi podać znaczenie tego zdania na tacy. Liczył na to, że sam odkryję znaczenie własnego lęku przed miłością do siebie samego. Potem, raz na jakiś czas, te słowa o lęku kochania siebie, wracały do mojej świadomości po to, aby coś mi uzmysłowić. Wtedy unikałem konfrontacji z k