Łaską jesteśmy zbawieni, z łaski możemy tu stać.
Od jakiegoś czasu chodzi za mną „zdziwienie” jakie pojawiło
się we mnie kilka miesięcy temu, gdy tak sobie gaworzyliśmy z księdzem na duchowe sprawy. Zadałem mu wtedy pytanie - Jak to
jest, że staram się i ciągle mam poczucie, ze nie zasłużyłem na zbawienie. A
ksiądz w odpowiedzi: „ Nie trzeba zasługiwać na to. Łaska już jest nam dana, w
tej właśnie chwili”. „ Kopara mi opadła ze zdziwienia. Czyli co, nie musze
robić czegokolwiek i jestem zbawiony?-
zadałem kolejne. Padła odpowiedź ‘”TAK” i ksiądz zacytował pewną
przypowieść o staruszce, co stała przed bramą nieba i chciała się tam dostać
wymieniając po kolei swoje dobre uczynki. I nic to nie dawało. W końcu się „zresetowała” i
wykrzyczała -Jezu ratuj! Bramy niebios uchyliłysię przed nią. Doświadczyła łaski.
Łasko zbawienia czymże jesteś? I dlaczego świtasz mi w
myślach?
Jako dzieciak, aby coś dostać miałem poczucie, że muszę na
to zasłużyć. Potem szkoła . Do ocen się nie przykładałem, bardziej zależało mi
na uwadze rodziców i chyba zapał do nauki gasł, gdy czułem, ze mama tego nie
docenia. Potem mi zaświtało w głowie, ze lepiej się nie przykładać, bo jak jest
niedobrze w moim dzienniczku, budzę większe zainteresowanie ze strony rodziców.
Martwią się, krzyczą a nawet karcą cieleśnie. Lepsze to niż nic. Wtedy czułem się
bardzo niedoceniany i niekochany. Potem w dorosłym życiu też dążyłem do
zaspokojenia poczucia niedocenienia przez pracodawcę, żonę, a nawet syna. Męcząca
gonitwa za poczuciem bycia zauważonym. ( czuję, że ten blog również jest takim
moim krzykiem o zauważenie) Jak widać moje motywy wynikały, i nadal wynikają, z podstawowej potrzeby człowieczej (być może
wynikającej z EGO) dowartościowania się.
Jestem pewny, że to moje poczucie ciągłego zasługiwania przeniosło się również
na obszary duchowe, dotyczące relacji ze stwórcą, gdzie wydawało mi się, że na
łaskę muszę zasłużyć poprzez dobre uczynki. Daje sobie z tym spokój, bo powoli do mnie dociera jak to działa.
Pierwsze prawdziwy prześwit doświadczenia łaski pojawił się
po operacji, gdy leżałem w bólu, z którego co jakiś czas prześwitywało do
mojego serca poczucie, że jest mi coś dane za darmo, bez zasługiwania, a tym
czymś jest świadomość życia. Potem w miarę zdrowienia powoli zanikało. Bardzo mi zależy na tym aby ją odnaleźć w
codziennym życiu, stąd moje poszukiwania praktyk modlitwy kontemplacyjnej . I powolutku,
małymi kroczkami znów pojawia się w moim sercu poczucie łaski, tak po prostu,
za to że JESTEM DZIECKIEM BOŻYM. Jedyne co robię, to siedzę w ciszy i kieruję
uwagę w głąb swego serca.
Z ostatniej chwili.
Robię coś w kuchni i nagle słyszę za plecami „Świat jest
piękny” Początkowo to ignoruję, jednak nie daje mi to spokoju, odwracam się i widzę uśmiech dziadka. Może
doświadcza łaski? Altzhaimer to taka
choroba, gdzie zanika pamięć, a z nią EGO.
A w mojej głowie gra
ciągle ta sama stara płyta- „Zasługuj, zasługuj…..”
Komentarze
Prześlij komentarz