Uleczyć nieuleczalne.
Za czasów mojej psychoterapii, w jakiej z własnego wyboru uczestniczyłem,
mój terapeuta (bardzo dobry fachowiec) prowadził mnie poprzez pytania tak, iż
uświadomiłem sobie jak bardzo dostawałem po łapach, w dzieciństwie, gdy robiłem to, co czułem,
ze chcę robić. To takie podążanie za głosem swego serca. Zwrócił mi wtedy uwagę, że z punktu
patrzenia psychologicznego, uzdrowienie tego typu traumy, kiedy dziecko jest
karane gdy sięga po to, co chce, jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Dodał,
że warto było by abym popracował nad afirmacjami pozytywnymi, aby to
zminimalizować. Czułem wtedy w kościach, że ma rację i kierunek, jaki naświetlił
jest dobry. No i tak implantowałem sobie pozytywną afirmację dzień po dnu przez
blisko 15 lat przekonując siebie, ze jestem w porządku, gdy sięgam po to, co
chcę. W ciągu tych lat faktycznie szedłem za tym, co chciałem, jednak zawsze dając
sobie emocjonalnie w dupę, a potem znów wracałem do powinności.
Po przebyciu choroby dałem sobie z tym spokój, zanurzając
się w zaakceptowaniu tego co jest, poprzez Modlitwę Głębi i bycia obecnym na co dzień, z tym co jest,
bacznie obserwując, co się wokół mnie dzieje. Jakież było moje zdziwienie, gdy
odkryłem, że „bycie w porządku” w moim rozumieniu oznacza zadowalanie innych, a
w szczególności rodzinę, niezależnie od tego czy jest to w zgodzie z moim
sumieniem, czy nie. A dzisiaj w trakcie Modlitwy poczułem pierwszy raz złość, z
którą trudno było mi wysiedzieć. Musiałem uderzyć kilka razy pięścią w tapczan,
aby poczuć się lepiej. I faktycznie przyszła ulga i zrozumienie, skąd ta złość.
Nie jestem ofiarą, ani też zadowalaczem innych na wszelakie
sposoby, kosztem siebie samego.
I znów pojawiają mi się wątpliwości, jak używać swojej
złości, aby nie ranić innych.
Będę mówił stanowcze NIE wtedy, gdy czuję, że to NIE jest
właściwe a zarazem TAK temu co czuję, że
ma być TAK. Co z tego wyniknie- nie wiem. Pewno zachwieje to moją stabilnością
małżeńską i zawodową. Jednak zaryzykuję. Bo co mam do stracenia?
„Potem
mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego
siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie,
straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo
cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub
szkodę poniesie? Kto się bowiem Mnie i słów moich
zawstydzi, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w swojej
chwale oraz w chwale Ojca i świętych aniołów. Zaprawdę,
powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą
królestwo Boże» ”.
Łk 9, 23-27
Komentarze
Prześlij komentarz