Jak zjawa senna życie jest człowieka; Zjawia się, Dotknąć chcesz, Lecz ucieka? Lecz ucieka!

Kocham piosenki Edwarda Stachury w wykonaniu Krzystofa Myszkowskiego.  Jest w nich ta ulotność życia, którą kiedyś przegapiałem, zajęty myślami. Tyle pięknych chwil mi uleciało w życiu. No cóż! Czy płakać nad tym? A może nauczyć się żyć na nowo.
Robię to każdego dnia. Uczę się doświadczać życia takiego, jakim jest, a raczej przyjmować je w całej niedoskonałości, bo zrozumiałem, że chwil nie mogę zatrzymać, posiąść ich, a potem delektować się nimi, jak dobrym daniem. Bo chwile się zdarzają, tak jak teraz, w tej chwili przed ekranem.
Jakże często chciałem wracać do tych nielicznych zdarzeń w moim życiu, gdy czułem, ze żyję, spychając to co jest, na plan dalszy, licząc na to, że za chwilę będzie znów fajnie. Teraz widzę, jakim byłem ślepcem w wirze życia. Nie bez powodu noszę okulary. Jakoś trzeba zakryć, to co się widzi w rzeczywistości. Jako dziecko często zakrywałem oczy, aby nie widzieć rzeczywistości takiej, jaka mnie otaczała i tak mi zostało. Teraz rozumiem dlaczego czasem ściągam okulary, gdy jestem w kontakcie w kimś ciekawym, albo zdarza mi się jakieś ciekawe zdarzenie. Powoli zaczynam zgadzać się na to, co jest. I staje się cud, czuję że żyję.

Pozwalam uciekać chwili, niech sobie płynie. Niech płynie i płynie i płynie. Teraz rozumiem, że nie mogę nic dla siebie zatrzymać, bo nic nie należy do mnie. I staje się cud, kiedy nie zatrzymuję niczego czuję , że niczego nie muszę posiadać, bo po co?
Chcę, aby ten stan we mnie był cały czas. Na to jednak trzeba poczekać. Liczę, że z biegiem lat praktyka modlitwy pozwoli mi tego stanu doświadczać jak najdłużej.

Jestem pewny, że to dzięki praktyce modlitwy głębi uczę się zgadzania się na to, co jest. Mój rozum i myślenie tego nie potrafi więc siadam na poduszce, zapadam się w siebie koncentrując się na podbrzuszu. Czasem szepnę święte słow i tak sobie trwam w bezruchu bez przywiązania do myśli i uczuć.  Nie jest to łatwe, jednak uczę się tego każdego dnia, bo dla mnie to ma sens. Chce przeżyć swoje życie, a nie udawać, że żyję.


Refleksja
„Kto straci swe życie z mego powodu, ten zachowa je” Być może powoli dotykam tego, o czym mówił Jezus. Kto wie?

O dziadku.

Mój Teść mieszka z nami od czasu początków mojej choroby, czyli jakieś 15 miesięcy. Znamy się 15 lat. Zawsze mnie nudziło jego zachowanie i uczciwie napiszę, że uważałem go za nudziarza, z którym nijak nie wychodziła mi relacja. Od jakiegoś czasu zaczęło się między nami jednak coś dziać. Albo stałem się bardziej wrażliwy na niego, albo on bardziej mi ufa. Czasami przyjdzie i usiądzie obok mnie i tak sobie siedzimy gadając o byle czym. I jest fajnie, tak po prostu. On jest, ja jestem i sobie siedzimy. Ma 77 lat i średniozaawansowanego alzheimera. Bardzo go polubiłem i moim marzeniem jest, aby być z nim, gdy będzie odchodził. Bo cóż mogę mu innego dać, skoro nic poza posiłkiem i obecnością nie potrzebuje.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przeżyj to sam. Nie zamieniaj serca w twardy głaz.

Żyję.

Demony przeszłości.