Tak po prostu, jestem sobie.
Gdziekolwiek
jesteś,
Wyjdź za bramę!
Idź na pola,
Słysz wołanie!
To ja wołam.
Wyjdź za bramę!
Idź na pola,
Słysz wołanie!
To ja wołam.
Edward Stachura
Dawnymi czasy uwielbiałem czytać Luise
L Hay „Możesz uzdrowić swoje życie”. Wczytywałem się w każdy wers niczym
kochanek, który pragnie poczuć się przez chwilę kochany, żyjąc nadzieją, ze cos
się zmieni na trwałe i zawsze to będzie kochanie. Czy poza nadzieją to czytanie przyniosło mi ową trwałość uleczenia swojego życia, która mi się marzyła? NIE!!!Minęło 20 lat od tego czasu, a ja
dopiero teraz rozumiem, co autorka miała na myśli pisząc tą książkę.
Wczoraj pierwszy raz spojrzałem na
siebie, w lustrze bez ocieniania, tak po prostu, będąc z tym wizerunkiem, z
lustra. Na początku zawiało mi grozą i czułem nienawiść, do tego, co widzę.
Potem jednak pozwalając sobie być z tym, co widzę poczułem współczucie i tak
sobie z tym współczuciem do siebie byłem chwilę. Wieczorem posłuchałem wykładu
jednego z lepszych wykładowców świeckiego ZEN na temat nienawiści i zasnąłem.
Rano obudziło mnie dziwne uczucie ciekawości. Czułe, że coś się wydarzy i wydarzyło
się. W trakcie modlitwy głębi poczułem TO. To była niechęć do siebie. Powtarzało
się coś we mnie- „nie chcę siebie widzieć”. A potem przyszło zrozumienie, że
uciekałem od siebie przez prawie całe życie i prawie całe życie mi uciekło.
Uciekało mi to wołanie od siebie, do siebie, o siebie.
Jakoś lekko się teraz czuję, bo w
końcu poczułem tą ulgę, że nie muszę się kreować na kogokolwiek i robić
cokolwiek, aby doświadczać miłości i akceptacji. Wystarczy mi po prostu BYĆ i
robić to, co czuję, ze mam robić, gdyż jest to zgodne z moim własnym sumieniem.
Czas powinności powoli kończy się w moim życiu. Jestem daleki jednak od
oszukiwania siebie, że samo zrozumienie mi wystarczy. Pielęgnuję to zrozumienie
każdego dnia, siadając na poduszce i wsłuchując się w mądrość, jaką mogę w
sobie usłyszeć, gdy zatapiam się w ciszy przed Bogiem Ojcem.
Zadaje sobie również pytanie: czy
musze kreować się na kogokolwiek i posiadać cokolwiek, aby doświadczać życia w całej pełni? Czy musze gonić za akceptacją innych, aby tej pełni nie stracić?
Wychodzę za bramę, idę w stronę
przestrzeni, słyszę wołanie, to coś we mnie woła….. Czas powrócić do domu. Bóg
ojciec zawsze mnie kocha.Refleksja.
Mija ponad 20 lat odkąd podjałem świadomą decyzję, aby zmienić swoje życie na takie, które da mi dobrobyt i miłość. I ciągle mi to umykało. A wystarczyło 5 miesięcy systematycznej praktyki Modlitwy Głębi, aby pojąć, że to zawsze było i jest w moim zyciu. A wypływa ze mnie, a nie z zewnątrz.
Komentarze
Prześlij komentarz