To moja droga z piekła do....?
Moim wielkim marzeniem jest obudzić
się rano i czuć wdzięczność za to, że żyję.
Odkąd pamiętam zawsze bałem się
życia. Strach ten cichł, gdy kładłem się wieczorem do łóżka. Było ciepło i
przytulnie. Czułem się bezpieczny, jak w łonie mamy. Kilka dni temu siedząc na
werandzie i popijając kawę, wsłuchiwałem się w szum spadających kropel deszczu
i olśniło mnie, zrozumiałem dlaczego kocham deszcz gdy siedzę w domu. Czuję się wtedy
bezpieczny, jakby mi się wspominał czas, gdy mama nosiła mnie pod sercem. Na
zewnątrz słyszało się różnorakie dźwięki, a w środku, pod sercem mamy było ciepło i przytulnie. No i to bicie kochającego serca słyszane co kilka sekund.Jakże często odczuwam, że cząstka mnie chce wrócić do
tego czasu, czasu nieprzemijającego poczucia ciepła i błogiego bezpieczeństwa.
Być może właśnie ta tęsknota pchnęła mnie do poszukiwania tego stanu, już dorosłym życiu. To całe moje zmaganie się z codziennością i ciągła niepewność już chyba mocno mi dała w kość.Boga w codzienności, aby
znów odczuć stan błogiego bycia i poczucia, że wszystko płynie i jest tak
cudownie.
Jedyny czas błogiego bycia,
ciekawości świata i poczucia bliskości to okres, gdy mama i ja mieszkaliśmy z
jej rodziną na wsi. Pamiętam, że wszyscy się mną interesowali, czułem się
bezpiecznie i było tak po prostu fajnie. Szczególnie z dziadkiem, moim
pierwszym doświadczeniem bycia z mężczyzną. Choć go nie pamiętam, intuicyjnie
czuję, że mnie kochał i nigdy mnie nie skrzywdził. To taki dar, jaki dostałem od życia.
Potem przyszedł czas przeprowadzki
do taty i miasta w którym pracował, Mała kawalerka w spokojnej dzielnicy
dużego miasta. To tam chyba zaczęło się to moje piekło. Spokój zamienił się w
ciągłe hałasy i ból fizyczny. Tata dużo pił. I jak to bywa w rodzinach
alkoholowych codziennie uczyłem się bać i bać i bać. I odtąd już zawsze mi
towarzyszył mój przyjaciel LĘK.
Teraz jestem duży. Gdy siadam do
modlitwy i pozwalam wszystko w sobie puścić, cały bagaż zranień i wstydu, czuje się jak nagi przed czymś, co wiem, że jest. Intuicyjnie go czuję i nazywam go Bogiem.
Nie wiem dlaczego ludzie mają wyobrażenia Boga. Wydaje mi się to nie normalne. NO bo jeśli stwórca jest wszechpotężny i wszechmocny, a jego cząstka jest w każdym z nas, to logika podpowiada, że raczej nie warto sobie czegokolwiek w głowie układać o Bogu. Tym bardziej, że w modlitwie ciszy raczej się zostawia w spokoju myślenie. Schodzi się świadomością niżej i głębiej, tam gdzie rozum nie czuje się komfortowo.
No i tak sobie codziennie siadam na poduszce i schodzę niżej i głębiej. Myśli szaleją, chcą mnie pożreć. Czasem im się udaje. Jednak coś we mnie często się wyrywa i pomimo niejednej łzy wylanej w czasie siedzenia za utraconym dzieciństwem się wyleje, staram się tego, co się wydarzyło kiedyś nie oceniać. Może przyjdzie czas, że dojdę do momentu, w którym narodzi się wdzięczność w moim sercu, za tamten zraniony czas. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak codzienna wierność modlitwie ciszy.
Nie wiem dlaczego ludzie mają wyobrażenia Boga. Wydaje mi się to nie normalne. NO bo jeśli stwórca jest wszechpotężny i wszechmocny, a jego cząstka jest w każdym z nas, to logika podpowiada, że raczej nie warto sobie czegokolwiek w głowie układać o Bogu. Tym bardziej, że w modlitwie ciszy raczej się zostawia w spokoju myślenie. Schodzi się świadomością niżej i głębiej, tam gdzie rozum nie czuje się komfortowo.
No i tak sobie codziennie siadam na poduszce i schodzę niżej i głębiej. Myśli szaleją, chcą mnie pożreć. Czasem im się udaje. Jednak coś we mnie często się wyrywa i pomimo niejednej łzy wylanej w czasie siedzenia za utraconym dzieciństwem się wyleje, staram się tego, co się wydarzyło kiedyś nie oceniać. Może przyjdzie czas, że dojdę do momentu, w którym narodzi się wdzięczność w moim sercu, za tamten zraniony czas. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak codzienna wierność modlitwie ciszy.
Za oknem deszczowo i jesiennie, a
moje nerki znów dają znać o sobie. Przychodzi więc czas na wywary z korzenia
pietruszki. Pijąc go czuje jak ciepło znów gości w moim ciele i chce mi się
bardziej żyć. Teraz rozumiem dlaczego Starożytna Medycyna Chińska
utożsamia nerki z esencją życia a jedną z przyczyn, która osłabia tą esencje
jest lęk.
Komentarze
Prześlij komentarz