Za czasów mojej psychoterapii, w jakiej z własnego wyboru uczestniczyłem, mój terapeuta (bardzo dobry fachowiec) prowadził mnie poprzez pytania tak, iż uświadomiłem sobie jak bardzo dostawałem po łapach, w dzieciństwie, gdy robiłem to, co czułem, ze chcę robić. To takie podążanie za głosem swego serca. Zwrócił mi wtedy uwagę, że z punktu patrzenia psychologicznego, uzdrowienie tego typu traumy, kiedy dziecko jest karane gdy sięga po to, co chce, jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Dodał, że warto było by abym popracował nad afirmacjami pozytywnymi, aby to zminimalizować. Czułem wtedy w kościach, że ma rację i kierunek, jaki naświetlił jest dobry. No i tak implantowałem sobie pozytywną afirmację dzień po dnu przez blisko 15 lat przekonując siebie, ze jestem w porządku, gdy sięgam po to, co chcę. W ciągu tych lat faktycznie szedłem za tym, co chciałem, jednak zawsze dając sobie emocjonalnie w dupę, a potem znów wracałem do powinności. Po przebyciu choroby dałem sobie z tym sp...