Nic, nie musisz mówić nic.

Nic, nie musisz mówić nic.
Odpocznij we mnie.
Czuj się bezpiecznie.

Pozwól kochać się.

Miłość pragnie Ciebie.

Byłem niedawno na pogrzebie pewnej Pani, co bardzo mi pomogła w czasach mojej choroby. Kiedy poprosiłem ją o sprzedaż jabłek prosto z drzewa, zapytała po co? Odpowiedziałem, bo jestem chory na nowotwór i potrzebuję owoców i warzyw z naturalnej hodowli, bez pestycydów. Oczywiście napomknąłem, że zapłacę. Wzruszyła się, bo już po pół godzinie miałem przed drzwiami pełen worek świeżutkich jabłek, a i na warzywa przez nią uprawiane też mnie zaprosiła. Narwałem liści boćwiny, aby dodać do wyciskarki z innymi warzywami. Jako zapłatę, poprosiła o uśmiech i dobre myśli o niej. To było rok temu. Teraz już jej nie ma i smutno mi się robi na myśl o tym, że odeszła.

Pogrzeb był piękny i uroczysty. Zjechało się kilku księży, a kościół był pełny żegnających. I byłby to zwyczajny, kolejny pogrzeb, na którym byłem, gdyby nie dwa szczegóły, jakie mną poruszyły.
Kazanie miał młody ksiądz. Pewno niedawno rozpoczął posługę, bo kazanie było spontaniczne i pełne refleksji dla słuchaczy. W pewnym momencie zadał pytanie:” śmierć bliskiej osoby czasem nasuwa wiele pytań. Jednym z nich jest-Dlaczego odeszła bliska osoba? Czy znajdziemy na nie satysfakcjonującą nas odpowiedź? Bo nawet gdyby była, to cóż nam za pożytek z takiej odpowiedzi? Bo to przecież jej było życie, nie nasze.  Otóż, czy to jest właściwe pytanie, jakie warto sobie wtedy zadać?”- zmusił do zastanowienia się. Po czym dodał: ” Czy nie lepiej zapytać się siebie samego- po co jest moje życie? lub jaki jest jego cel?”

 Piękne pytanie. Szkoda, że pod koniec kazania dał na nie odpowiedź uczestnikom pogrzebu. Może Duch Święty podpowiedział mu, że niewielu zada sobie to pytanie w sercu, aby tam szukać odpowiedzi? Może wiedział, że ludzie nie lubią zagłębiać się w egzystencjonalne pytania, a wolą gotowce? Może czuł, że zrobiono nam pranie mózgu, aby nastawić nas na konsumpcyjny tryb życia, przy okazji znieczulając nas na ważną kwestię celu naszej egzystencji? A może zabrakło mu wiary, że na to pytanie jest właściwa odpowiedz, dana każdemu z osobna, w jego własnym sercu? To już pozostanie jego tajemnicą.

A drugi szczegół, który wywołał u mnie łezkę wzruszenia to pieśń - ”Nic, nie musisz mówić nic. Odpocznij we mnie. Czuj się bezpiecznie. Pozwól kochać się. Miłość pragnie Ciebie."

I przypomniały  mi się moje Modlitwy Głębi i trwania w nich. Każdego dnia, z uporem wsłuchującego się w ciszę wewnątrz siebie, pomimo lęków, zwątpień, myślotoków, niechęci do niej, w pewnym momencie poczułem smak poczucia bezpieczeństwa i bycia kochanym, tak po prostu, za to, że jestem ukochanym dzieckiem Boga. Jakże wiele prawdy jest w tej prostej pieśni

I jakoś tak mi szkoda czasów, gdy uczono mnie wszystkiego o religii. A zapomniano powiedzieć, aby szukać relacji z Bogiem, Duchem Świętym i Chrystusem w sobie. A  nagrodą za to szukanie  jest bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa i wszechogarniające poczucie bycia kochanym przez Stwórcę. A może mówili o tym, tylko we mnie zabrakło milczenia i pozwolenia na zatopienie się w wewnętrzną ciszę, aby tam szukać sensu wiary?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przeżyj to sam. Nie zamieniaj serca w twardy głaz.

Żyję.

Demony przeszłości.