Klatka.

Od 15 miesięcy na śniadanie serwuje sobie zawsze jajecznicę z 3 jaj. Wg. Medycy akademickiej i publikowanych naukowych badań powinienem mieć już zaawansowaną miażdżycę, a cholesterol pukałby do nieba. Nic takiego jednak się nie wydarza z moim zdrowiem. Wręcz odwrotnie. Zawsze mam energię i dobre samopoczucie po takim posiłku, więc z niego nie rezygnuję. Wiec pytam naukowców: jak to jest, że mój organizm dobrze toleruje zawartość białka i żółtka?

W pewnym momencie, po wielu tygodniach praktyki  Modlitwy Głębi zdałem sobie sprawę, że moje życie zamknięte jest w klatce uwarunkowań . To przebywanie z sobą w obecności siebie, czując, że Bóg jest, pozwoliło mi obiektywnie spoglądać na moje codzienne życie i to, co robię. No i zdałem sobie sprawę, że poruszam się wg. pewnych schematów, które ktoś mi sprzedał dawno temu, kiedy byłem mały i uczyłem się, czym jest życie, jak je doświadczać i co trzeba zrobić, aby w miarę możliwości je przeżyć. Super by było, gdyby ktoś mnie nauczył, że nie ma granic, a wyznacznikiem tego, co robię jest własne sumienie i glos Ducha Świętego, lub jak kto woli Boga, Pana Jezusa.

Można czasem usłyszeć na kazaniu, jak ksiądz zachęca, aby żyć zgodnie z wolą Boga. Perspektywa życia zgodnego z wola Boga jest dla mnie bardzo nęcąca. Problem pojawia się wtedy, gdy nie wiem, co jest wola Boga, lub gdzie mam szukać owej woli . W sobie, czy w piśmie, czy w napominaniach innych ludzi, rodziny, krewnych. Wiele pytań, mało odpowiedzi. Ostatni postawiłem na danie sobie spokoju z tą Bożą wolą. Bo może jest tak, że tej woli nie warto szukać, bo ona już jest, wystarczy się w nią słuchać, w swoim sercu. Biorę to ryzyko na siebie, a wyznacznikiem czy jest OK, niech będzie moje sumienie. Tylko znów nasuwa mi się pytanie- jak odróżnić wyrzut sumienia od poczucia winy i czym jest owo poczucie winy. A może to jest właśnie sumienie, to poczucie winy? A może jednak nie? Gdybym kierował się poczuciem winy, to dawno temu położyłbym się do grobu i tam pozostał. Więc chyba nie.

Z czego zbudowana jest ta moja klatka, którą niedawno zdemaskowałem? Intuicyjnie czuję, ze z poczucia winy. Pręty mocno oplatają moje ciało, a każde wyjście uruchamia proces obwiniania się. Ale tak naprawdę kto mnie obwinia? Czy Bóg mnie potępia? Czy Bóg może potępiać? A może mi sprzedano ta ideę, tak jak z tymi jajkami i cholesterolem.

Jako, że nie uśmiecha mi się spędzić reszty życia za kratami poczucia winy, będę ten temat zgłębiał, starając się być obecnym w każdym momencie mojego życia. W każdym działaniu i jego braku. I będę czujny na to skąd płynie owo poczucie winy. Z głowy, czy  z serca. Z góry wiem, że nie będzie to łatwe zadanie, bo klatka zrobi wszystko, abym w niej pozostał.


Szczerze napiszę, że studiowanie, lub badanie własnego serca, lub jak kto woli duszy, to fajna przygoda dla mnie. Czy wpadam w egoizm w ten sposób? Klatka zawsze mi powie, że TAK.

Refleksja:

Jak na zawołanie, po opublikowaniu tego tekstu na blogu, rzuca mi sie w oczy na jednej ze stron katolicka recepta motywacyjna
.
Pacierz x 2 dziennie.
Rachunek sumienia 1x dziennie.
Spowiedż 1x raz na miesiąc
Msza święta conajmniej 1x tygodniowo

Podpisano dr. Jezus Chrystus

Iść w poczucie winy czy nie iść? Bo mnie to nigdy nie motywowało.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Przeżyj to sam. Nie zamieniaj serca w twardy głaz.

Żyję.

Demony przeszłości.