Co mnie fascynuje
Swego
czasu zamieściłem na tym blogu tekst, który zrodził się w moim sercu
spontanicznie, po kilkudniowej intensywnej praktyce Modliwy Głębi. Potem szybko
go wykasowałem. Wydawał mi się zbyt wyniosły i uważałem, że może być żle
zrozumiany przez znajomych. Dzisiaj go wygrzebałem z archiwum i postanawiam go
jednak zamieścić. Może bardzie do niego dojrzałem? A może przestało mi się chcieć
udawać przed innymi, ze wierzę w Boga, który mieszka w niebie, albo na kartach
Biblii. Że można spotkać go tylko w kościele itp. itd. Na dokładkę uświadomiłem
sobie dzisiaj, że mamy w domu ponad setkę książek katolickich. Żadna z tych
książek ani na milimetr nie zbliżyłam mnie do poznania Boga. Mógłbym je
wszystkie spalić i nie poczułbym straty. Jedyne co mnie zbliżało do owego
poznania to realne życie, a szczególnie okresy cierpienia, momenty utraty
gruntu pod nogami, chwile zwątpienia i przerażenia. Te wszystkie momenty
uświadamiały mi, że jest coś ponad to, czego doświadczam. Coś, co musi mnie
kochać. Bo gdyby nie ta miłość, już by mnie nie było. To „coś” ostatnio mnie
fascynuje. Co to może być?
"Dla
żródła miłości, jakie cię stworzyło, nie mają znaczenia twoje myśli,
przekonania i doświadczenia życiowe. Gdy uprzytomnisz sobie, że zawsze jest
TERAZ, to zrzucisz całą przeszłość i przywiązania do swoich przekonań o
sobie, bo są one bez znaczenia. Stają się popiołem wobec miłości, jaka cię
otacza.
I
nie pojmiesz tego w swoim umyśle, ani w zamartwianiu się. Boga nie ma w głowie.
Nie ma go też w leku, przerażeniu i czarnych wizjach przyszłości. Tam go nie
znajdziesz. Nigdzie go nie znajdziesz. Bo jego nie trzeba szukać. Gdy zdasz
sobie z tego sprawę, uderzysz głową w ścianę, aby się upewnić, że to nie
sen, Gdy zaboli, przeszyje cię dreszcz niedowierzania, a po ochłonięciu
zrozumiesz, że Boga- żródła miłości się nie szuka, gdyż zawsze jest z tobą i
zawsze był.
Był w
chwili twoich narodzin. W pierwszych twoich krokach,. Towarzyszył ci na
placu zabaw. Płaczu za mamą z tęsknoty. W pierwszych relacjach z innymi. W
pierwszym zakochaniu, a potem w rozpaczy rozstania. Był w twoich problemach i
przerażeniach. Był w dramatach twojego życia. Szczególnie w nich. Wtedy, gdy
cierpiałeś był obok ciebie i szeptał- OBUDŻ SIĘ. I gdybyś wtedy zaufał, być
może zrozumiałbyś, że wszystko to, co cię spotkało, było darem dla ciebie.
Prezentem, abyś się w końcu obudził i szedł za jego głosem.
Więc
czasem zamilcz. Zapadnij się w siebie głęboko. Pozostaw myśli z boku i słuchaj.
Bo On tam jest, w głębi ciebie i zawsze cię kocha. Zawsze.
A wtedy
twój krok stanie się pewny, a głos autentyczny. Lęki i zwątpienia rozpłyną się
w nicości, a Ty zachwycisz się wszystkim i pojmiesz, jakim jesteś cudem.
I przestanie ci się chcieć szukać
poklasku u innych, dowartościowywania się rzeczami materialnymi i pogonią za
szczęściem. Bo w głębi duszy zrozumiesz, że jedyne, co ma znaczenie to trwanie
w miłości- JEGO miłości."
Komentarze
Prześlij komentarz