Nawiedziła mnie pewna refleksja w trakcie obecności na warsztatach Modlitwy Ciszy w Wadowicach, gdzie zebrało się sporo nowych osób, pewno pragnących poznać ten rodzaj medytacji chrześcijańskiej i być może jej praktykowania w przyszłości. Otóż wchodząc na drogę praktyki owej modlitwy ciszy trzeba mieć świadomość, że wcześniej czy póżniej rozpocznie się okres wychodzenia z człowieka wszelkich nieprzyjemnych uczuć, jakie chciał ukryć przed światem, a tak naprawdę przed sobą. I tu pojawia się problem. Co z tym zrobić, albo jak sobie z tym poradzić. Przypuszczam, bo tak jest u mnie, intuicja podpowiada i poniekąd wspiera na tej drodze. Najlepiej jednak warto mieć przewodnika duchowego który to rozumie. Jest kilku księży, a raczej zakonników, którzy sami praktykują i są podporą dla innych. Warto to rozważyć. Piszę to, gdyż wiele osób wchodzi na tą ścieżkę, a potem z niej rezygnuje dlatego, że nie rozumieją, iż jednym z ubocznych skutków owej praktyki jest pozbywania się starych, zapiec...