Przejdź do głównej zawartości

 Kilka lat temu, będąc na prezentacji Modlitwy Głębi miałem okazję porozmawiać z jedną z jej

uczestniczek. To, co usłyszałem trochę mnie zdziwiło. Owa osoba stwierdziła, że liczyła na coś więcej po

tej prezentacji, jak i po samej praktyce, której spróbowała pod koniec spotkania. Spodziewała się „jakiś

uniesień duchowych” a takowych nie doświadczyła. Sama też modlitwa nie obiecuje „słodkich owoców” w

przyszłości, a raczej długoterminową drogę po nie wiadomo po co. Cóż miałem jej odpowiedzieć. Sam

byłem na początku drogi, więc pozostaliśmy przy swoich zdaniach i każdy ruszył w swoją „duchową”

stronę. Potem miałem dość intensywny okres praktyki owej modlitwy- był na to czas i przestrzeń, więc

wykorzystałem go, licząc po cichu na to, że przytrafi mi się jakieś „uniesienie duchowe”. No i przytrafiło

się. Tekst pochodzi z tamtego okresu:

„Mija rok, odkąd pierwszy raz zasiadłem do praktyki Modlitwy Głębi. I faktycznie jest to modlitwa, która

odkrywa głębie. Tą najprawdziwszą zawsze obecną głębię, gdzie praktykujący powoli zaczyna stawać się

jednością z nią. Dane mi było doświadczyć tego. Jest to ogrom miłości, która przenika wszystko, wszystko

zalewa i wszystko pragnie objąć. I w tym przebywaniu, w tej głębi jest zatracenie siebie. Nie ma JA. Jest

jedność. Człowiek staje się nikim. Zamiast tego jest przestrzeń i doświadczenie jej- jakby się było całym

wszechświatem.

Nie da się tego pojąć rozumiem, myślami, studiowaniem Biblii, rozmowami na ten temat. Bo ta

głębia jest ponad wszelkie pojęcie i wszelakie pisanie o tym nic nie wniesie do jakiegokolwiek życia.

Jest zwykłym pisaniem. Nic nie wnoszącym potokiem słów. Trzeba praktykować. Nie tylko 25 minut

dziennie. Trzeba w każdej chwili kontemplować – czym jest życie i gdzie jest w nim Bóg.

A jedyne, co powinno być napisane, to usiądź i zatop się w własnej głębi. I nie zniechęcaj się. Ignoruj

wszystko poza ciszą w sobie, poddając się jej całkowicie. I tak każdego dnia. Być może któregoś dnia

zrozumiesz mistyków piszących, że jedyne w życiu, co przynosi ukojenie i daje spełnienie jest

zatopieniem się w Bogu, Bogu, który jest ponad wszystko. W nim jest odpoczynek.

Z biegiem miesięcy praktyki i wgłębiania się w własne serce, ujrzałem tam małego chłopczyka

przerażonego życiem, nierozumiejącego nic, z tego, co się wokół niego dzieje. Jedyną rzeczą, którą

pragnął była miłość, jaką chciał odczuwać i z nią płynąć. Nauczono go jednak, że to grzech być sobą i

podążać za własna energią ciekawości, aby odkrywał nowe przestrzenie życia. Odtąd już nie był

prawdziwie sobą. Kreował się na kogoś sztucznego, pozbawionego blasku i świeżości. To nic, że

cierpiał. Wierzył głęboko, że któregoś dnia za to cierpienie spotka go nagroda i w końcu ktoś go

pokocha i znów poczuje się sobą. A jeśli nie za życia, to może w niebie.

Po owym doświadczeniu stwierdzam, że nie ma większego kłamstwa na tym świecie, jak

przekonywanie ludzi do pomysłu, że źródło miłości jest na zewnątrz nas i musimy robić cokolwiek,

aby się nią wypełnić, poza poddaniem się jej. Nie trudno jest odgadnąć, że czuję obecnie kaca

moralnego wobec siebie, że uwierzyłem w to.

Poprzez systematyczne trwanie na modlitwie ciszy docierało do mnie, warstwa po warstwie, ze

źródłem miłości jest Bóg i że Bóg jest miłością i wszystko nią jest. A jedyne co trzeba zrobić, to

poddać się jej, puszczając wszelką kontrolę w umyśle- stać się takim „nagim przed rzeczywistością”

Siadając każdego dnia, zatopiony w ciszy, krok po kroku pojawiało się u mnie poczucie potęgi jaka

mnie otacza. Potęgi, która jest ponad wszystko i nad wszystkim czuwa. Obecnie czuję się nikim

wobec niej. Ulotnym pyłkiem popychanym przez jego wolę. To doświadczenie rodzi we mnie wielką

pokorę wobec życia i mam głębokie poczucie, że jednym zdmuchnięciem Bóg może mi zabrać

wszystko i nic nie będę w stanie zrobić. I chyba to poczucie jest uchwyceniem, czym jest ŁASKA

ŻYCIA gdzie wiesz, że nic od ciebie nie zależy, NIC. Życzę wszystkim takiego stanu, gdzie ma się

głębokie przekonanie, że bez niego nie możemy nic. Łatwiej się żyje. Gdyby nie ON i jego ogrom

miłości, nie byłoby mnie i ciebie. Iluż ludzi nosi w sobie poczucie wdzięczności za to, że jest?.

Nadal będę zgłębiał tą tajemnicę życia, bo otworzyła się wewnątrz mnie ogromną przestrzeń. I mam

głębokie poczucie, że jedynym celem owej przestrzeni jest zapraszanie mnie do odkrywania jej

bezmiaru. Przyjmuje to zaproszenie. Jestem przekonany, że ciebie również zaprasza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ostrzeżenie.

Pragnę w tym wpisie podzielić się moimi obserwacjami zmian, jakie zadziały się w moim życiu odkąd pierwszy raz usiadłem do Modlitwy Głębi. Być może, pozwoli to osobą praktykującym medytacje chrześcijańską, lub jakąkolwiek formę modlitwy kontemplacyjnej na zweryfikowanie własnych przemyśleń i doświadczeń na własnej drodze. A nowe osoby zaczynające przygodę z taką modlitwą, albo rozgrzeje to do intensywniejszej praktyki, albo też zniechęci, co czasem się zdarza.  Podstawową zmianą jaka zadziała się we mnie to zrozumienie, ze nie jestem wyobrażeniami o sobie i wszelakimi pojęciami wypływającymi z myśli na własny temat. Nie jest to przyjemne doświadczenie, bo cała koncepcja mnie samego legła w gruzach. Przez kilka tygodni chodziłem jak pomyleniec, nie wiedząc, o co chodzi w moim życiu. Szczególnie dotyczyło to planów związanych z przyszłością. Stały się bez znaczenia.  Pamiętam ogromne przerażenie przed momentem uzmysłowienia sobie tego. A potem przyszła ogromna ulga i poczuc...

Światło wewnątrz siebie.

Mamy nowego proboszcza. Z żalem pożegnaliśmy naszego dobrego i szacownego proboszcza naszej   parafii. Zasłużył na odpoczynek, po wieloletniej posłudze kapłańskiej w naszej parafii. No i pojawił się nowy ksiądz. Nie powiem, zrobił na mnie spore wrażenie. Ma charyzmę i chyba doświadczenie, bo fajnie mówi i ludzie raczej go słuchają, zamiast gapić się pod ławkę i czekać, aż msza się zakończy. To, co mnie miło zaskoczyło, to fakt, że człowiek ów mówi w sposób podobny do tych kaznodzieji, co raczej kontemplują słowo Boże, niźli rozmyślają i analizują, co też nasz Pan miał na myśli. Czyżby pojawił się jakiś powiew zmian w kościele? W sumie, to nie zależy mi za bardzo na tych zmianach, bo zmiany u mnie już jakoś tak się zagościły, że co by się działo nowego raczej mną nie wstrząśnie. No bo, jak człowiek odkrył w sobie   tą część, która uchwyciła, o co chodzi w tej naszej wierze chrześcijańskiej, to nijak mu już nie wybiją tego z głowy. I to jest fajne. Cokolwiek by s...

Zrozumieć własny motyw życia.

Długo zbierałem się do napisania kolejnego postu. Coś się we mnie zmieniło i mam poczucie, ze to ostatni post przed większą przerwą w moim pisaniu tego bloga. Mija rok odkąd pierwszy raz zasiadłem do praktyki Modlitwy Głębi. I faktycznie jest to modlitwa która odkrywa głębie. Tą najprawdziwszą zawsze obecną głębię, gdzie praktykujący powoli zaczyna stawać się jednością z nią. Dane mi było doświadczyć tego. Jest to ogrom miłości, która przenika wszystko, wszystko zalewa i wszystko pragnie objąć . I w tym przebywaniu, w tej głębi jest zatracenie siebie. Nie ma JA. Jest jedność. Człowiek staje się nikim. Nie da się tego pojąć rozumiem, myślami, studiowaniem Biblii, rozmowami na ten temat. Bo ta głębia jest ponad wszelkie pojęcie i wszelakie pisanie o tym na tym blogu nic nie wniesie do jakiegokolwiek życia. Jest zwykłym pisaniem. Nic nie wnoszącym potokiem słów. Trzeba praktykować. Nie tylko 25 minut dziennie. Trzeba w każdej chwili kontemplować i zgłębiać tajemnicę – czym jest ż...