Opłacz to, wykrzycz to!

„Opłacz to, wykrzycz to, a póżniej weż się w garść, stań na nogi i zacznij żyć. Możesz żyć tak szczęśliwie, że głowa mała. „ o. Adam Szustak

Rakieta tenisowa to bardzo pożyteczne narzędzie, nie tylko do gry w tenisa. Można dzięki niej dać upust własnej złości, nie czyniąc przy tym nikomu krzywdy.

Rozmawialiśmy ostatnio z księdzem na tematy kościelne i tak dyskusja się rozwinęła, że dotknęła tematu emocji takich jak złość, zazdrość, tudzież podobne. Nasz wikary podzielił się z nami pewnym zdziwieniem, jakie doświadcza podczas spowiedzi. Otóż wielu wiernych spowiada się z emocji sądząc, że są czymś złym. I to właśnie go dziwi- przekonanie, że emocje typu: złość, gniew, smutek, rozpacz, zazdrość są postrzegane przez wielu jako coś, z czym trzeba usilnie walczyć, być może tłumić, lub ukrywać je. Mnie zdziwiło to, że ksiądz to mówi, bo również wydawało mi się, że złość jest niemile widziana oczami kościoła. A tu taka niespodzianka! Oczywiście potem rozwinął temat dodając, że ważne jest to, co robimy z tymi uczuciami. Jeśli prowadzą do destrukcji to coś jest nie tak. Człowiek to istota czująca i nie da się uniknąć uczuć nieprzyjemnych. Co jednak z nimi robić, aby nie ranić siebie i innych? Oto jest pytanie. I tutaj pojawia się we mnie wdzięczność za praktykę Modlitwy Głębi.

Po wielu tygodniach praktykowania tej prostej modlitwy ciszy uaktywniła się we mnie swego rodzaju wrażliwość na swoje, pojawiające się w ciele uczucia. Łatwość ich rozpoznawania daje mi szanse, aby przyjrzeć się im z bliska i pozwolić im się wypalić. Jedno uczucie nie dawało mi jednak szans na wypalenie się. Tym uczuciem była złość. Pojawiała się co jakiś czas, wraz ze wspomnieniami z dzieciństwa, które przelatywały mi przed oczami w trakcie trwania w ciszy. Ignorowałem ją sądząc, że sobie pójdzie i już nie wróci. Wracała. Szczególnie wtedy, gdy czułem lęk. Pamięć serca jest niesamowita! Potrafiło mi się odczuwać emocje z przed 40 lat. Pod tymi wszystkimi emocjami czaiła się zawsze złość. Złość na to, że Ojciec walił mnie pasem, przy okazji epitetując mnie. Matka krzyczała na mnie bez powodu. Kiedy rodzice się kłócili. Kiedy koledzy wyśmiewali się ze mnie. Kiedy coś mi nie wychodziło, a bardzo chciałem, aby wyszło. Kiedy całą dyskotekę przesiedziałem pod ścianą, zamiast tańczyć z dziewczynami.  Zawsze tam czaiła się, gdzieś we mnie, w środku złość.

Wrócić do tamtych czasów już nie mogę, a bardzo bym chciał. Marzy mi się, aby czas się cofnął i abym znów stanął przed tymi wydarzeniami, wtedy z pewnością pozwoliłbym sobie na upust emocji. Wehikułu czasu jednak nie mam, a coś z moja złością trzeba mi zrobić, bo jak lawa z wulkanu wychodzi na zewnątrz. I tutaj przyszła mi z pomocą rakieta tenisowa. Zaprzyjażniłem się z nią na całe dwa tygodnie. Dzień po dniu wyładowywałem pokłady złości na poduchę. Tak dużą frajdę mi to dawało, że robiłem to w każdej wolnej chwili. I jakoś mi tak jest fajnie na sercu teraz, a życie nabrało jaśniejszego koloru. A przy okazji uświadomiłem sobie, że posiadam własną moc, o której kiedyś mogłem tylko pomarzyć. Odkryłem również, że jestem odważniejszy w wyrażaniu siebie. A wyrażanie to wychodzi z mojego brzucha. Trudno jest to opisać słowami, bo to tak, jakby się głodnemu tłumaczyło sytość, kiedy czuje głód. Tak czy siak Adam Szustak miał rację pisząc to, co zamieściłem na początku. Jeśli pozwoli się sobie wyrazić swoje uczucia na zewnątrz, jakiekolwiek by nie były, łatwiej się żyję, a człowiek nabiera szacunku do siebie samego. No i ( być może ) pojawia się miłość do siebie samego. Dzisiaj obudziło mnie zdanie- „jak fajnie jest być z kimś, kogo się kocha” Może miałem siebie na myśli. Tego nie wiem. Być może niebawem karta miłości do siebie odkryje przede mną swe uroki.

Gdyby mnie ktoś teraz uderzył, być może nadstawiłbym drugi policzek. Może dlatego, że czuję bardziej własną wartość. Czy to miał na myśli Jezus mówiąc o tym nadstawieniu policzka?

Dzisiaj wpadł mi w ręce ciekawy artykuł z przesłaniem Julii Roberts. Poniżej owe słowa:


„Perfekcjonizm wyglądu zewnętrznego stał się chorobą ludzkości. Kobiety nakładają na twarze tony makijażu, by ukryć niedoskonałości. Pozwalamy sobie wstrzykiwać botoks, głodujemy, by osiągnąć idealne kształty. Za wszelką cenę chcemy siebie naprawić, ale nie da się naprawić czegoś, czego nie widać. To nasze dusze potrzebują pomocy. Nadszedł czas, by sobie to uświadomić. Jak możemy oczekiwać, że ktoś nas pokocha, jeśli same siebie nie kochamy? Zacznijmy budowanie relacji od swojego wnętrza. Nie ma znaczenia, jak wyglądamy, ważne jest to, co do siebie czujemy. Publikuję dziś swoje zdjęcie bez makijażu. Wiem, jak wyglądam, wiem, że mam zmarszczki, ale dzisiaj chcę popatrzeć głębiej. Chcę zajrzeć w swoją duszę, zauważyć swoje prawdziwe Ja, to kim jestem naprawdę. Chciałabym, byście i wy dostrzegły i uszanowały swoją najgłębszą i najprawdziwszą istotę, pokochały siebie takimi, jakimi jesteście”.

Pełny tekst:
http://likemag.com/pl/julia-roberts-opublikowaa-swoje-zdjecie--z-dogbnie-poruszajacym-przeslaniem/335051

Czyżby Julia również pojęła, że najcenniejszy skarb jest wewnątrz człowieka. I aby go odkryć, trzeba zrzucić wszelakie maski i obnazyć się przed stwórcą?

Komentarze

  1. Żadna maska nie przykryje tego co masz w środku, wolę być bez makijażu, w pomiętym swetrze, ale czuć się wartościowa dla siebie. Osiągnęłam już ten stan i jest mi z tym dobrze. Ważne kim jestem dla siebie. Od tego zaczyna się cała reszta

    OdpowiedzUsuń
  2. "Czy to miał na myśli Jezus mówiąc o tym nadstawieniu policzka?"
    Kiedyś Ks. Pawlukiewicz o tym wspominał.
    Nastawienie drugiego policzka prawdopodobnie oznaczało przyjęcie ciosu "na odlew" czyli z największą pogardą ze strony bijącego i dla mnie ta postawa mówi mniej więcej tyle:
    "Nawet jeśli uderzysz mnie ponownie z największą pogardą - nigdy nie odbierzesz mi godności"

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Przeżyj to sam. Nie zamieniaj serca w twardy głaz.

Żyję.

Demony przeszłości.