Kilka lat temu, będąc na prezentacji Modlitwy Głębi miałem okazję porozmawiać z jedną z jej uczestniczek. To, co usłyszałem trochę mnie zdziwiło. Owa osoba stwierdziła, że liczyła na coś więcej po tej prezentacji, jak i po samej praktyce, której spróbowała pod koniec spotkania. Spodziewała się „jakiś uniesień duchowych” a takowych nie doświadczyła. Sama też modlitwa nie obiecuje „słodkich owoców” w przyszłości, a raczej długoterminową drogę po nie wiadomo po co. Cóż miałem jej odpowiedzieć. Sam byłem na początku drogi, więc pozostaliśmy przy swoich zdaniach i każdy ruszył w swoją „duchową” stronę. Potem miałem dość intensywny okres praktyki owej modlitwy- był na to czas i przestrzeń, więc wykorzystałem go, licząc po cichu na to, że przytrafi mi się jakieś „uniesienie duchowe”. No i przytrafiło się. Tekst pochodzi z tamtego okresu: „Mija rok, odkąd pierwszy raz zasiadłem do praktyki Modlitwy Głębi. I faktycznie jest to modlitwa, która odkrywa głębie. Tą najprawdziwszą zawsze obecną...